czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 1

"Teraz, gdy nauczyliśmy się latać w powietrzu jak ptaki, pływać pod wodą jak ryby, brakuje nam tylko jednego: nauczyć się żyć na ziemi jak ludzie."

Od dłuższego czasu gdy próbuję coś zrozumieć się to nie udaje. Dawniej tak nie było. Teraz zawsze gdy robię szkic mojego życia to ołówek w połowie mojej pracy, się łamię. Zastanawiam się, dlaczego tak jest i czy musi być? Bo w końcu życie jest tylko sterem, a to my jesteśmy kapitanami. Czasami mam wrażenie jakoby byłabym zamknięta w klatce. Nie wiem jak można to zrozumieć. W końcu... mam miłość. Mam Miguela, kocham go, a jednak... moje życie nie daje mi tego czego oczekuje. Migu jest bardzo ważny dla mnie, lecz ostatnio zauważam, że oddalamy się od siebie... Jestem szczęśliwa? Czy jestem szczęśliwa z nim? Coś mnie trapi a ja wciąż nie wiem co. Czasami miewam dziwne wrażenia, że...
- Clari, kolacja. - tymi słowami moje rozmyślenia zostały przerwane. Mhm, może to i dobrze? Usłyszawszy głos mamy, zeszłam na dół pozostawiając mój pokój sam na sam. Nie byłam głodna i nigdy nie jadałam dużo, ale dziś pomimo tego postanowiłam spróbować odrobinę kurczaka. Nie żałowałam, był wyborny. - Widzę, że Ci smakuję.
- Tak, jest dobry. - oznajmiłam bez większych uczuć. Spojrzałam na mamę aby zorientować się czy przypadkiem w jakiś sposób jej nie uraziłam. Wydawała się być dość... - Przepraszam.
- Nie przepraszaj.
- Ew. - westchnęłam po czym dalej wertowałam w talerzu. Rozejrzałam się po kuchni. Dopiero teraz zorientowałam się, że jestem w niej tylko ja i mama, a gdzie chłopaki? - Agus?
- U kolegi.
- Ignacio?
- Pojechał z tatą do Rodrigueza. - słysząc słowa mamy westchnęłam.
- Zostałaś. - oznajmiłam spoglądając ukradkiem na mamę.
- Tak, wolałam żebyś zjadła coś ciepłego.
- Co będziesz robić później? - spytałam. Mama odłożyła talerze i przysiadła tuż koło mnie.
- Jeszcze nie wiem, ale mam nadzieje, że może... pogadamy trochę. - głośno przełknęłam kęs mięsa. Mówiąc to pogłaskała dłonią moje ramię a ja mimowolnie ponownie spojrzałam na nią. Łzy napłynęły do oczu a ona rozłożyła przedwcześnie ramiona jak gdyby wiedziała co mam zrobić. Rzuciłam się w jej stronę a ta mocno mnie objęła. Nie wiem jak to możliwe, że zawsze, ale to zawsze wiedziała kiedy jest nie tak. Przytuliłam ją najmocniej jak mogła w tamtej chwili. Potrzebowałam tego. Sama nie wiedziałam, dlaczego zaczęłam płakać. Łzy same popłynęły, to nie zależało od mnie. - Miguel? - spytała.
Miguel to mój pierwszy i jedyny chłopak. Jesteśmy ze sobą już ponad rok a znamy się... z dwa lata. Pamiętam, że w wieku 15 lat poszłam na warsztaty aktorskie no i on tam był. Zakochałam się w nim. Z początku wydawało mi się, że on również mnie "kocha". I dziś jestem pewna tylko tego, że z nim jestem. Nic więcej nie ma 100% pewności. Nie jestem pewna czy go kocham, nie jestem pewna czy nie jestem z nim ze względu na przyzwyczajenie i czy przypadkiem po prostu boję się samotności. Nie jestem niczego pewna, nawet nie jestem pewna czy go znam...
Postanowiłam opowiedzieć mamie... o wszystkim co związane z nim. Powiedziałam o moich wątpliwościach, o tym, że sama nie wiem czy mogę mu ufać i że nie wiem co działo się wczorajszego wieczoru. Zabrał mnie wtedy na randkę a ja nic z niej nie pamiętam, to dziwne. Wiem, że dziś rano obudziłam się wściekła... na niego. Nie wiem, ale wiem, że coś jest nie tak.
- Clari nie powinnaś aż tak się angażować, córeczko. Masz dopiero siedemnaście lat.
- To znaczy, że nie mogę kochać? Mamo, jestem do tego w stanie i boli mnie to, że mam... wrażenie, że coś jest źle. Że to ja robię coś źle. Wydaję mi się, że...
- Że to nie ten którego kochasz?
- Nie znam przecież innego - mówiąc to zaczerwieniłam się i spuściłam wzrok. Uświadomiłam sobie, że po za Miguelem nie mam innych bliskich mi osób, jak znajomi czy przyjaciele. - Nikogo nie znam.
- A czy to nie najwyższy czas, abyś kogoś poznała? Zakochała się i...
- Mamo... jestem z Migue. Kocham go. - tymi oto słowami przeciwstawiłam się myślą i odczuciom które w sobie mam.
- Maria, przecież przed momentem powiedziałaś, że...
- Mam wątpliwości... ale to nie znaczy, że go nie kocham. - oznajmiłam po czym wstałam z krzesła. Spojrzałam na moją mamę. Kocham ją, ale czasami dziwi mnie to, że nie potrafi mnie zrozumieć. Co ma mnie dziwić, skoro ja sama nie potrafię siebie zrozumieć. Ucałowałam delikatnie jej policzek w ramach podziękowań. Odłożyłam talerz, podziękowałam i chwyciłam za klamkę drzwi aby wyjść z pomieszczenia. W sekundzie zatrzymałam się i ponownie spojrzałam na mamę. - Clari, jestem Clari. - słysząc to mama uśmiechnęła się w moją stronę i przesłała mi buziaka.
- Tylko wróć szybko, Clari. - odparła z dumą w głosie. Wygląda na to, że wiedziała gdzie mam zamiar się udać. Zawsze gdy miałam coś do przemyślenia chodziłam w jedno jedyne miejsce gdzie zawsze byłam sama. Śpiew ptaków i szum drzew to jedyne co dawało znaki życia w tym miejscu. Jest to część lasu... Magiczna część lasu. Po przejściu dróżki znajdujemy się na najwspanialszej łące na świecie. Drzewa otaczają to miejsce jakby było okręgiem. Słońce dekoruje ciało swoimi promyczkami, ogrzewa. Trawa jak puch, miękka i delikatna. Kwiaty najróżniejsze. To miejsce jest moim rajem, do którego zawsze wracam gdy tylko mogę, bo chcę zawsze.
Mama wiedziała, ze chcę tam pójść. Udałam się tam. Gdy od razu znalazłam się w moim wymarzonym miejscu opadłam na ziemie. Kochałam tu być. Położyłam się wygodnie na plecach i spoglądałam w niebo. Nagle coś usłyszałam, ale tym razem ku mojemu zaskoczeniu nie słyszałam tam tylko i wyłącznie śpiewu ptaków. To była muzyka. Ktoś grał, grał na gitarze. Nie byłam tam sama. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Coś wewnątrz mnie rozkazało mi wstać i poszukać stworzenia które gra. Wstałam i podążałam za muzyką. Wreszcie zauważyłam kogoś opierającego się o drzewa, około 30 metrów od mnie. Wygląda na to, że mnie nie zauważył. Skryłam się za konarem drzewa i przysłuchiwałam się temu co robi. Nagle użył kolejnego instrumentu, głosu. Śpiewał. Poczułam jak na moim ciele pojawiają się ciarki  Przyjrzałam się mu bliżej. Na kolanach trzymał gitarę a spod jego ręki wydobywała się muzyka... cudowna muzyka. Słońce prażyło jego opalone ciało. Miał na sobie bluzę i potargane jeansy. Był dobrze zbudowany. Jedyne co mogłam powiedzieć to tylko to, że jego głos jest najpiękniejszym głosem jakikolwiek słyszałam.
- Cause all of me
Loves all of you
Love your curves and all your edges
All your perfect imperfections 
Give your all to me 
I'll give my all to you
You're my en and my beginning
Even when I lose I'm winning
'Cause I give you all, of me
And you give me all, of you, all. - czułam jak przeszywają mnie dreszcze. Nie mogłam się opanować. Potrafił swoim głosem zrobić wszystko. Każde słowo trafiało do mnie. Poddałam się muzyce i pogrążyłam w transie. Nie potrafiłam przestać prześladować swoim wzrokiem nieznajomego. Zamknęłam oczy i pozwoliłam ponieść się towarzyszącym mi uczucią. Nagle wszystko ucichło. Przerażona otworzyłam oczy i zorientowałam się, że nieznajomy zniknął. Poszedł. Oparłam się o drzewo i odwróciłam a tam... stał on.
Teraz mogłam z bliska dotrzeć jego twarz. Nie sądziłam, że może być ktoś tak... perfekcyjny. Ciemne włosy, ciemne, przymrużone oczy skierowane w tamtej chwili na mnie. Każda rysa jego twarzy była... idealna. Stał tam a w rękach wciąż trzymał gitarę. Nie potrafiłam nic powiedzieć, zawstydziłam się. Jak ja mu wytłumaczę, co tam robiłam. Niespodziewanie zauważyłam, że podchodzi bliżej do mnie. Zawiesił gitarę na ramieniu i... zaczął to co wychodziło mu tak jak nikomu innemu. Zaczął śpiewać pod swój podkład. Po raz kolejny powtórzył ten cudowny tekst piosenki "All of me". A jego oczy? Wciąż były skierowane na mnie. Rozejrzałam się ukradkiem czy na pewno jestem tu sama z nim. Tak, byliśmy sami a więc... Śpiewał... dla mnie. Z każdą nutą w górę był co raz bliżej mnie. Gdy dzieliło nas kilka metrów spuściłam wzrok w dół. - And you give me all, of you, all... - tym wersem zakończył swoje wykonanie. Nastała cisza. On patrzał się na mnie a ja wpatrywałam się w niego. Oboje milczeliśmy. Nie wiem na co czekałam,  on najprawdopodobniej też tego nie wiedział. W którymś momencie zrobiłam ten pierwszy krok i... odeszłam. Zostawiłam go tam, samego. Możliwe, że właśnie w tamtej chwili zmarnowałam szansę na poznanie kogoś nowego. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Odeszłam. Czułam jego wzrok odprowadzający mnie za konar drzew... Nie rozumiem tego co właśnie się wydarzyło.
Było późno. Słońce zachodziło a zanim się zorientowałam było już kompletnie ciemno. Nie wiedziałam która godzina, wiedziałam tylko tyle, że chcę być już w domu. Szłam wolnym tempem wciąż  myśląc o chłopaku którego "poznałam". Czułam milion emocji które nie potrafiłam nazwać. Nagle jakaś postać wywlokła się zza winkla bloku. Zobaczyłam, że ktoś idzie w moją stronę.
- Miguel, przestraszyłeś mnie.- odparłam gdy stał już na przeciw mnie. Przyjrzałam się w mroku, jego twarzy. Był to mój chłopak. Czuć było od niego alkohol. Pił.
- Gdzie byłaś?! - krzyknął w moją stronę. Zanim się zorientowałam trzymał moją rękę i mocno uciskał. Sprawiał mi ból.
- Miquel puść, to boli. - odparłam, powstrzymując jęk.
- Byłem u Ciebie, ale Cię nie było. Pytam się gdzie byłaś! - ponownie ryknął w moją stronę.
- A ja Ci mówię, że masz mnie puścić! - krzyknęłam a od razu moja ręka została ściśnięta jeszcze mocniej. Zgięłam się, ale nie pozostawiałam mu satysfakcji.  - Puść mnie do cholery! Nie będę z Tobą rozmawiać gdy jesteś pijany. - w którymś momencie udało mi się wyrwać rękę z jego uścisku. Będąc wolna odepchnęłam go lekko i przyśpieszając skierowałam się w stronę domu. Nie sądziłam, że mój chłopak jest w stanie zrobić mi to co chwilę później się zdarzyło. Nagle poczułam jak coś popycha mnie w stronę muru. Potknęłam się i upadłam na kostkę. Miguel czyhał przed mną a ja byłam oparta o mur. W jego oczach widziałam szok. Wpadł w furie. Zaczął na mnie krzyczeć. W którymś momencie mnie spoliczkował. Nie mogłam się ruszyć. Nie poznawałam go. Po raz drugi uniósł dłoń do góry aby zadać cios... przymknęłam oczy. Nagle poczułam, że jestem bezpieczna. Otworzyłam oczy a jego już nie było przy mnie. Był ktoś inny...
- Boli? - spytał mój bohater. Mówiąc to trzymał w swoich dłoniach moją kostkę.
- Ew... tak. - skrzywiłam lekko twarz zauważając wykrzywioną stopę.
- Spokojnie. Chodź, pomogę Ci wstać. - delikatnie chwyciłam jego dłoń a ten objął mnie w talii i uniósł do góry stawiając na zdrowej nodze. - W takim stanie nie dojdziesz nigdzie. - oznajmił. Dopiero teraz poznałam głos. Był to ten sam chłopak którego dziś poznałam.
- Gdzie on jest? - spytałam kompletnie ignorując słowa chłopaka. On natomiast spojrzał na mnie.
- Uciekł, chwile się awanturował, ale uciekł. Znasz go?
- Tak. - oznajmiłam. - To jest mój... - chwilę zamilkłam. - To był mój chłopak.
- No to nieźle dobierasz sobie partnerów. - zakpił cicho. Spojrzałam się na niego z pogardą a ten mimowolnie spoważniał. Mimo, że próbowałam sama dojść do domu, nie potrafiłam. Kostka sprawiała mi zbyt duży ból. Pokazałam memu wybawcy gdzie mieszkam a ten pomógł mi dojść do tego miejsca. - To tutaj? - spytał po długim milczeniu wskazując na mój dom. Przytaknęłam głową.
- Dziękuję za pomoc, nie wiem co by było gdybyś się tam nie zjawił. - odparłam.
- I tak bym Cię uratował. - uniosłam wysoko brwi. Nagle coś nabrało sensu.
- Śledziłeś mnie?! - odparłam oburzona.
- Jasne, że tak.
- I mówisz to z takim spokojem jakby to, że śledzisz ludzi było normalne? - spytałam dość przejęta całym tym zajściem. Bohater w odpowiedzi lekko się zaśmiał.
- Nie wiem, sama mi powiedz. Chyba to Ty pierwsza mnie śledziłaś. - oznajmił. Tak, tutaj miał racje.
- Nie prawda ja, ja tylko...
- Słuchałaś jak śpiewam? - odparł szarmancko a ja znowu zapatrzyłam się w jego oczy. - I co? Podobało Ci się przynajmniej? - nie mogłam zaprzeczyć.
- Dobranoc. - odparłam pozostawiając go po raz drugi samego.
- Diego. - usłyszałam zza pleców. Odwróciłam się w jego stronę.
- Clari. - odparłam.
- Powinnaś iść z tym do lekarza, Clari. - poradził. Spojrzałam w jego błyszczące oczy.
- Nigdy nie robię tego co powinnam. Chyba nie podaje się adresów obcym a jednak, teraz wiesz gdzie mieszkasz. - oznajmiłam stawiając nogę na pierwszy schodek. Chłopak zaśmiał się.
- Hah, Dobranoc sierotko. - zakpił po czym przesłał mi buziaka. - Uważaj na siebie.
- Spróbuję. - szepnęłam już na tyle cicho, że mogłabym tylko ja to usłyszeć. - Dziękuję.
- Nie masz za co! - krzyknął z końca ulicy. Jak to możliwe, że mnie usłyszał? W tamtej chwili nie zwracałam uwagi na to co zrobił Miguel ani na nic innego. W tamtej chwili myślałam jedynie o "Diego" i to, że... mnie uratował.
Otworzyłam drzwi i momentalnie upadłam na kanapę. Zasnęłam.
________________________________________
Dam, dam. Pierwszy rozdział! Przepraszam, jeżeli jest jakiś naciągany coś w ten deseń ponieważ jest aktualnie godzina 23.30 i już nie wiem co piszę, ale wiedziałam, że bardzo zależało na tym abym wstawiła już coś i spróbowałam coś napisać. Mam nadzieje, że nie jest tak źle i możliwe, że przypadło Wam to do gustu. Przepraszam za drastycznego Miguela, musiałam. A więc ponownie witam Was na moim blogu, mam nadzieje, że będziecie tutaj często wpadać i komentować a teraz... życzę słodkich snów! <3

~ Lika. 

15 komentarzy:

  1. Będę pierwsza hyhyhy.
    Rozdział jest cudowny! Uwielbiam jak piszesz ♥ I jeszcze piosenka ♥
    Tym, że założyłaś bloga o Dielari, znowu podbiłaś moje serduszko, aw. Jestem ciekawa, jak się wszystko będzie dalej toczyło. Zły Miguś, buahaha, ale Diego bohater <3
    Czekam na więcej ♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aw witaj kochana, alpaczko!♥ Miło mi Cię tu widzieć! Haha ^^ Bardzo się cieszę, że Ci się podoba i bardzo dziękuję za komentarz od Ciebie! Kocham Cię bardzo mocno x ♥

      Usuń
  2. Zakochałam się ♥♥ Po prostu się zakochałam! Wszystko jest idealne. Emocje, bohaterowie, WSZYSTKO! Dziękuję, że to piszesz! ♥
    Nie mogę się doczekać 2 rozdziału!!!
    Ps. Zapraszam do siebie http://you-learned-me-how-to-fly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awm, dziękuję bardzo Zuziu za te tak miłe słowa! Dziękuję za komentarz i chętnie wbije do Ciebie! Te mando un beso enorme!♥

      Usuń
  3. Kiedy nastepny rozdzial?juz sie nie moge doczekac.Naprawde cudowny rozdziaal,czekam na nastepny 💕👏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to słyszeć. Bardzo dziękuję za opinie i komentarz! Next już niebawem! ♥

      Usuń
  4. Oesu Likusiuuu gfasdhgaf *O*
    Wyszło prze-ge-nia-lnie. Diegu bohater, huhu ^-^
    Swoją drogą ten Miguel to ten Miguel o którym myślę? :D Jeśi tak to trudno mi go sobie wyobrazić jako brutala. On wygląda jak pluszczek, co haha xD
    Użycie imienia "Maria" >>>>
    Teraz idk co mam zrobić ze swoim życiem bo cierkawa jestem co dalej eww ;-; Czekam na 2 rozdział małrzonko ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mężulek ♥
      Aw bardzo, ale to bardzo dziękuję Ci za ten cudowny komentarz, kochana! Tak, Miguś to nasz Miguś haha. No cóż, tutaj liczy się wyobraźnia! Dziękuję Ci mi amor za komentarz, Kocham Cię mocno ♥

      Usuń
  5. Dobry wieczór, Likusiu! Ach, taki spokojny wieczór, a ja błądzę w internetach i czytam Twoje słowa. Bardzo podoba mi się Twój blog, stworzyłaś tutaj bardzo przyjemny klimat. Taki delikatny szablon i ta muzyka, bardzo mi się pdooba, jest taka poetycka.
    No dobra, może przejdę do sedna. :D Bardzo fajnie się zaczyna. Diego taki idealny, jak zwykle. Miguel wygrał wszystko, jaki drań. Potem się okazało, że jest pijany.. Pfff, to go nie usprawiedliwia! Wczułam się. =]
    Jestem ciekawa ciągu dalszego, tym bardziej, że dawno nie czytałam już dobrego fanfika. (Aż mam czasami ochotę wrócić do różnych starych, poszukać tych, które naprawdę mi się podobały - zrobię to kiedyś. ♥).
    W każdym razie pisz dalej. Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam bardzo mocno. :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło Cię widzieć, Skai i u mnie! :) Cieszę się, że klimat dał się odczuć. Aw, dziękuję za te miłe słowa, które są bardzo ważne dla mnie! Dziękuję za komentarz i za to, że mnie odwiedziłaś tutaj! Kocham Cię bardzo mocno i przesyłam ogromnego buziaka!♥

      Usuń
  6. Dwa dni po przeczytaniu tego rozdziału w końcu zebrałam się do napisania komentarza.
    Zacznę może od (byłego) obiektu westchnień Clari... Miguś jeszcze się pojawi prawda xD? Powiedz że będzie przepraszał czy coś xD nie rób z niego aż takiego *kaszle* dupka *kaszle głośniej xD*
    Ależ ja dziś mam kaszel mówię Ci :P
    No i nasz Diego idealny bohater psychopata ( śledził ją nie zapominajmy :'D)... Pełen romantisz :3
    Przyczepiłabym się do czegoś bo ale nie ma do czego... Wszystko perfect: Emocje, dialogi, akcja dziejąca się
    Ahhhh po pierwszym rozdziale się uzależniłam i nie mogę się doczekać następnego rozdziału, jak ty to zrobiłaś Likusiu?! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, kochana! ♥ Bardzo dziękuję za te miłe słowa i komentarz! Cieszę się, że zaciekawiła Cię moja historia! Kocham Cię i te mando un beso mas grande!

      Usuń
  7. o tak, wreszcie jakiś blog o dielari! tak długo na niego czekałam :D co do rozdziału to świetny, czekam z niecierpliwością na nexta, mam nadzieję, że będziesz dodawała częściej rozdziały niż raz na miesiąc bo nie wytrzymam :D zapraszam do mnie http://angie-saramego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam nie widzę zakładki SPAM

    Wiedeń (niem. Wien, dialekt Wean) – stolica i największe miasto Austrii. Znajduje się w północno-wschodniej części kraju, nad Dunajem. Jest miastem statutarnym, bla bla bla bla strzegącego Imperium Rzymskiego przed najazdami germańskich plemion z północy bla bla bla bla W 1679 roku miasto dotknęła epidemia zarazy, która pochłonęła życie około 70 tys. mieszkańców bla bla bla W 1945 udana ofensywa przeprowadzona przez Związek Radziecki pozwoliła na przejęcie BLA BLA BLA... Nudne prawda? Więc poznaj miasto od wewnątrz! Skończ z informacjami z internetu i nudnymi wykładami! Zamieszkaj w sercu Austrii!

    http://wiedenskagra.blogspot.com/

    P.S. Dodaj gadżet umożliwiający obserwowanie bloga, chętnie jeszcze tu wpadnę ;)

    OdpowiedzUsuń